poniedziałek, 25 czerwca 2012

Słów kilka (chciało by się rzec ...dla Sowy Ćwirka:)




  Czas nadrobić zaległości. Zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Na dzień dziecka dostaliśmy niezły prezent. Mogliśmy wreszcie wprowadzić się do tak długo wyczekiwanego mieszkania. Kilka dni upłynęło pod znakiem przeprowadzki i urządzania białych, odbijających echo ścian.
Kiedy już trochę oswoiliśmy nasze M., to trzeba je było na nowo przeorganizować dla niespodziewanego gościa. Swoją drogą i on wnosi wiele radości w te ściany. Cała nasza ekipa choć przypadkowo skazana na siebie, radzi sobie całkiem nieprzypadkowo. Wkradł się do nas jakiś nieoczekiwany ład i jakoś wszystko się tak sprytnie układa.

  Niedługo nadrobię, mam nadzieje, relacje z ostatnich wycieczek, bo tu- sporo zaległości.

  Obecnie moje myśli skupia kurs francuskiego. Dziś pisałam egzamin kwalifikujący na Uniwersytecie Genewskim. Jutro wyniki zobaczymy do jakiej ekipy mnie dołączyli. Zajęcia odbywać się będą w bardzo przyjemnym miejscu, tuż obok starego miasta, w budynkach uniwersytetu. Oby zapału i wytrwałości nie zabrakło.

  Dla urozmaicenia, kilka zdjęć jak transformować krzesło, aby nie było kolejnym meblem z sieciowego sklepu. Wystarczy wybrany przez nas materiał (my zastosowaliśmy pomarańczową alcantare), gąbkę,(zapewnia miłe doznania podczas siedzenia), taker (zacznie ułatwia pracę), nożyczki i dobre nastawienie. Nie zapomnijmy oczywiście o najważniejszym- krześle.:) Oto poszczególne etapy pracy:









Powodzenia!!!

2 komentarze:

  1. niech no zgadnę, co to za sieciówka:)
    macie jakieś zdjęcia niezapowiedzianego gościa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadnąć nie trudno;) a co do zdjeć to i owszem mamy pare ale akurat jak obiera krewetki. Mogły by być troche kompromitujące;)

    OdpowiedzUsuń

Powered By Blogger

liczbowo