środa, 27 czerwca 2012

Niespodziewajki

  Już kiedyś pisałam, że to miasto, ciągle czymś zaskakuje. Nie jest łatwo pojąc, że wychodząc z domu nigdy nie wiesz na kogo trafisz. Dziś w drodze powrotnej po kursie, na przystanku podszedł do mnie mężczyzna pytając czy mówię po angielsku. Myśląc, że kolejny raz będę udzielać informacji turystycznej, przytaknęłam...
Aż tu nagle człowiek popatrzył na mnie i zaczął opisywać moje wnętrze, osobowość, wydarzenia z przeszłości, po czym zaproponował czy może się dowiedzieć co zdarzy się u mnie w następnym miesiącu. :) na szczęście przyjechało "moje przeznaczenie" i zabrało mnie do domu:). Zdecydowanie wolę cieszyć się z tego co "dziś", a nie czekać na to co niby ma przyjść. Aczkolwiek nie był to zwykły wyłudzacz pieniędzy, zdecydowanie nie, ale tym bardziej wole pozostać w takim stanie umysłu jaki mam. Choć twierdził, że za dużo myślę, co zdecydowanie nie jest dobre dla mnie;). Ehh


  Co do kursu, dzielnie idziemy do przodu, coraz bardziej oswajam grupę. Nie wiem jak to się dzieje, znów na kursie wyłaniają się pewne "osobowości" bardzo podobne jak poprzednimi razy na różnorakich szkoleniach. Ktoś kto jest bardzo pewny siebie i swojej wiedzy; osoba często zadająca pytania; inna, która w ogóle nie uczestniczy w zajęciach, ktoś kto nie ma ochoty na nic; inny który się śmieje cały czas  itd... interesujące.
Miałam kiedyś na to swoją teorię, ale może jakiś psycholog lub socjolog powinien się na ten temat wypowiedzieć.


  Poza tym to zapraszam na świeżo pieczone rogaliki według przepisu mojej mamy. Wyszły świetne. Choć do perfekcji wykonania jaką prezentuje moja mama, jeszcze trochę im brakuje;).Choć jak to mówią praktyka czyni mistrza, a uczę się od najlepszych.;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powered By Blogger

liczbowo