środa, 4 kwietnia 2012

Po prostu FLAINE









  Położone ok 1,5 godziny jazdy samochodem z Genewy w kierunku Chamonix. Dojazd do doliny już jest nie małym wyzwaniem. Wąskie kręte uliczki pną się nad przepaściami. Znaki ostrzegają o spadających kamieniach;)
Zjeżdżamy do Flaine i odsłania nam się kawałek raju. Zasypane śniegiem szczyty, czekają skąpane w słońcu, gotowe, żeby korzystać z ich piękna.
Trasy w Flaine wchodzą w skład Grand Massif, całego kompleksu wyciągów, których łączna długość sięga 265 km. Daje nam to 144 trasy zjazdowe. Różnica poziomów do pokonania to rozpiętość między 700, a 2500 m n.p.m. 
Kupując karnet wyłącznie na trasy Flaine mamy do wyboru 64 trasy, o łącznej długości 140 km. Każda z nich jest opisana i dość dobrze oznaczona, choć znaleźli się i tacy, którzy pomimo to pobłądzili. Chwała im jednak za to, że sami się odnaleźli.;)





 





  Zaczynając od początku. Po kupieniu biletu, załapaliśmy się na wyciąg krzesełkowy, który przemykając bardzo nisko nad ziemią dostarcza nas prawie pod drzwi kolejki gondolowej prowadzącej na sam szczyt. Po krótkim postoju w tłumie czekających na gondolki i nam udaje się do nich wsiąść. Widoki jak to w zacnych Alpach- zapierają dech w piersiach. 
 Pierwszy wybór padł na zjazd o nazwie "Kaskada", bardzo przyjemna jak na rozgrzewkę, tzw "trasa dookoła świata", o ile dla narciarzy jest lekko i bez większego wysiłku, po kilku dodatkochych ruchach kijkami jadą do przodu, tak dla snowbordzistów zdecydowanie nie polecam. Po kilku długich podjazdach pod górę, zmieniamy trasę na inną. Tym razem pada na Fausta. Tak, tu można rozwinąć skrzydła. Cudownie!

  

  Przez resztę dnia przetestowaliśmy jeszcze kilka innych zjazdów, korzystając również z dostępnych wyciągów krzesełkowych(jeśli ktoś ma lęk wysokości, zdecydowanie ich nie polecam;))
Musze się przyznać, że ostatni zjazd to już była katorga w moim wykonaniu;) nogi miały swój pomysł na sterowanie deską, zupełnie inny niż ja. Nie poddałam się jednak.
  Pomiędzy zjazdami zrobiliśmy krótką przerwę na jakaś pożywną kanapkę… a tu niespodzianka-  "trombici"!  Trzech mężczyzn dało pokaz swoich umiejętności. Pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego, w takiej scenerii dodatkowo zwiększyło moc przekazu. Wyobraźcie sobie dźwięk trąb rozbrzmiewających pomiędzy górami. Najlepszy amfiteatr na świecie

.




  Z dodatkowych informacji to dostępne są również 3 "Jamparks". Można poćwiczyć różne triki na specjalnie przygotowanych rynnach lądując na miękkiej "poduszce". Świetne zarówno dla zakochanych w deskach jak i w nartach, a nawet rowerkach na płozach czy skibobach *bo to ponoć różnica;)

  Informacje praktyczne:
Z karnetem można od razu wykupić ubezpieczenie w razie wypadku *nie obejmuje ono zjazdów poza wyznaczonymi trasami (choć takie są dozwolone). Gdyby ktoś zastanawiał się czy warto je wykupić, to uważam że jest to najlepiej zainwestowane 2 euro. Przekonał się o to nasz kolega, który złamał tam rękę. Koszty samego transportu do karetki były nieprawdopodobnie wysokie (ok 400 euro) nie mówiąc o udzielonej pomocy, dojeździe do szpitala, operacji itd….


  Wyciągi czynne są od grudnia do kwietnia. Od 17 grudnia do 15 kwietnia działają w godzinach od 10 do 16, a w kwietniu - od 16- 22.
Pozostałe informacje, z dokładnymi mapkami tras, zamieszczone są na stronie internetowej ośrodka. 
(http://www.flaine.com/en/winter/decouvrez-flaine-en-winter-1.htm)

2 komentarze:

  1. Dagusia! Ale zmiany na blogu! Niesamowitości:) jak czytam każdego posta to mam ochotę się spakować w 3 minuty i jechać na lotnisko! Wszystko tak pięknie opisujesz i zdjęcia.. acchhh.. cudeńko :) czekam na jeszcze:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety jeszcze trochę czasu minie, zanim dojdę do porozumienia z moim komputerem, żeby to wyglądało tak jak ja bym chciała, a nie takie rozstrzelone na wszystkie strony świata. O cierpliwości moja;)..przybywaj. Dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa. Bez tego to ani rusz. ;)

    OdpowiedzUsuń

Powered By Blogger

liczbowo